Sos Cumberland mimo pompatycznej nazwy nie ma wiele wspólnego ze swoim szacownym pierwowzorem, wymyślonym przez XIX-wiecznych niemieckich lub brytyjskich kucharzy, jest bowiem produktem PRLu, zastępnikiem, ersatzem. Nie wiem, czy trafił na nasz stół ze strony rodziny ojca, czy matki, od jakichś znajomych którejś z babek (edit: już wiem, od babci Dehnelowej), w każdym razie jest bękartem i podróbą. Zdarza się jednak tak, że nasza randka second choice okazuje się ostatecznie lepsza, niż first choice, i to właśnie ten przypadek. Jego smak jest dla mnie nierozłącznie związany z Wielkanocą - fantastycznie pasuje do szynek, jajek na twardo, pasztetów, itd.*
Nie byłabym sobą, gdybym w poszukiwaniu cumberlandu nie przekopała się przez chociaż kilka przedwojennych książek kucharskich i z mojej pobieżnej kwerendy wynika, że o ile sos tatarski w kilku wersjach, sos zielony, ćwikłę czy chrzan ze śmietaną, o których pisałam tu w poprzednich latach, znajdziemy w niemal każdej z nich, to cumberland aż tak popularny nie był. Przepis na ów sos znalazłam u Disslowej i Monatowej, u obu jego bazą jest galaretka porzeczkowa z dodatkiem musztardy oraz skórek i soku z cytrusów, Disslowa jednak na wymieszaniu tych składników poprzestaje, Monatowa zaś poleca gotować sos z dodatkiem madery i dodatkowo zagęszczać mąką ziemniaczaną. Obie polecają go jako świetny dodatek do dziczyzny.
Jeżeli macie ochotę to spróbujcie zrobić i tak, ja jednak tym razem serdecznie polecam ów PRLowski ersatz - charakternie chrzanowy i naprawdę wyborny :-)
Sos cumberland
Wszystkie składniki wymieszać, podawać do wielkanocnych mięs i jajek.
Inne przepisy na sosy do wielkanocnych mięs na zimno znajdziecie tutaj:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!