Według Słownika Języka Polskiego PWN całuski to m.in. małe, okrągłe pierniczki, przeglądając stare książki kucharskie, trafimy jednak i na całuski - orzeszki, i na całuski kruche, i na bezowe całuski o różnych smakach. Wygląda na to, że chodzi po prostu o małe, okrągłe ciasteczka.
Całuski kawowe to chyba najsłodsza nazwa łakoci, jaką znam. Całuski, grymaski, zefirki, wianuszki, obwarzaneczki - takich słodkich nazw wśród przedwojennych receptów nie brakuje, ale całuski kawowe uszom miłośnika kawy brzmią szczególnie miło :-) Jako że kawą chętnie zaczynam dzień, przy kawie pracuję, na kawę chętnie wychodzę do miasta i kawą lubię kończyć dzień, to kawowe całuski upiec po prostu musiałam! I gorąco polecam, bo robią się w kilka chwil, a są wyborne! Jeśli nie macie ochoty na gotowanie syropu na bazie espresso, możecie przygotować zwykłe bezy ubijane na zimno i dodać do masy łyżeczkę zmielonej kawy lub kawy rozpuszczalnej, ale mam wrażenie, że taka beza na syropie jest stabilniejsza i lepiej zachowuje kształt. Ćwierczakiewiczowa też tak piekła! :)
Całuski (bezy) kawowe
2 białka
125 g cukru
1 espresso
Cukier rozpuścić w espresso. Otrzymany syrop podgrzewać do ok. 120'C (tak samo jak na lukier pomadkowy - tu kilka sposobów na sprawdzenie temperatury syropu). W międzyczasie ubić na sztywno białka. Natychmiast po ugotowaniu syropu wlewać go bardzo powoli do białek cały czas ubijając. Po dodaniu całości syropu ubijać całość do momentu aż beza znów będzie sztywna (ok. 5 min.). Gotową masę przełożyć do rękawa cukierniczego, wyciskać na blachę dowolne kształty. Suszyć przez ok. 1,5 h w 120'C, studzić w zamkniętym piekarniku.
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!