Tak więc nie ma co liczyć na wiele słońca, mapy prognozy temperatury pokazują, że będzie ona bardzo wyrównana – i w przebiegu dobowym i w rozkładzie terytorialnym. Chyba tylko na Dolnym Śląsku zbliży się do 20 stopni, w pozostałej części kraju chłodniej, a silny wiatr też dołoży swoje do odczuwania ochłodzenia. Tak więc w weekend mazurska pogoda.
Komentarz meteorologiczny ICM na dzień 24.06.2017
Po kilku dniach tropikalnych upałów (i całych trzech ciepłych nocach) na Mazurach wszystko wróciło do normy. Temperatura w ciągu dnia w porywach lekko przekracza 20'C, nad ranem nie zawsze dobija do 15'C. Mazurska pogoda.
Gdy jakiś czas temu po raz pierwszy wybrałam się na północ od Bałtyku, krajobraz widziany z okien autobusu na trasie Turku - Tampere wydał mi się dziwnie znajomy. Niekończące się lasy iglaste, brzeziny, tu i ówdzie porozrzucane jeziora. Tylko kamieni jakby więcej niż na Mazurach. Ale i tutaj wcale liczne głazy narzutowe przypominają, że miejscowy krajobraz kształtował głównie lodowiec. Jeśli dodać do tego, że w grudniu dzień trwa tu mniej więcej od 9 do 15, w czerwcu - lipcu zaś o 22 bywa jeszcze niezupełnie ciemno, to aż chce się powiedzieć: Witajcie na polskim biegunie :-)
O malinach
Malina lubi zimny klimat. I ma wiele ciekawych odmian. Malinę właściwą (Rubus idaeus), kamionkę (R. saxatillis) o niepozornych owockach czy uprawianą w ogródkach działkowych czarną malinę zachodnią (R. occidentalis) spotkamy oczywiście i w cieplejszych regionach, ale już taka przepyszna złota moroszka (R. chamaemorus) czy zwana maliną arktyczną niezwykła tekszla (R. arcticus) wybitnie upodobały sobie niskie temperatury i wysokie szerokości geograficzne. I cóż, nie muszę wspominać, że nieliczne w Polsce stanowiska tekszli i moroszki znajdują się właśnie.. na Mazurach? ;)
Oczywiście nie namawiam na gotowanie kisielu z gatunków chronionych, na kisiel doskonałe będą te najzwyklejsze, pyszne maliny, które dostaniecie latem na każdym straganie. To idealny deser zarówno na upały jak i na.. mazurską pogodę :) W zależności od okoliczności podamy go po prostu na zimno lub na ciepło. Ja zwykle wybieram drugą opcję, wspomnienie dzieciństwa :)
Kisiel malinowy
szklanka malin
szklanka wody + 0,5 szklanki wody
3 łyżki cukru
1 czubata łyżka skrobi ziemniaczanej
+ lekko ubita śmietana
Maliny wrzucić do garnka, dodać cukier, wlać szklankę wody gotować do momentu aż owoce zaczną się rozpadać. Skrobię dokładnie wymieszać z 0,5 szklanki zimnej wody, wlać do owoców i stale mieszając gotować do zgęstnienia. Podawać na zimno lub na ciepło z łyżką lekko ubitej śmietany.
Fotogeniczny ten Twój praski parapet :). Uwagi o mazurskiej pogodzie - coś w tym jest, zwłaszcza w tym roku. Kisiel kocham, ale chyba nigdy nie jadłam prawdziwego malinowego, niestety :(. Swoją drogą, coś mi strzeliło do głowy i zrobiłam w malinach (TYCH, tj. Twoich) strefę napalmu, tj. przycięłam je bardzo bardzo na wiosnę. O cudzie, nawet odrosły! PS. Aha, i nigdy, ale to nigdy, nie jadłam żadnego kisielu ze śmietaną! Nawet nie przyszło mi to połączenie do głowy...
OdpowiedzUsuńDzięki :) Klatka schodowa jeszcze bardziej fotogeniczna (czerwona cegła i żeliwne poręcze), ale jakoś nie mogę się zebrać, żeby wynieść manele do zdjęcia na klatkę :D
OdpowiedzUsuńTo zrób malinowy Ptasiu, pyszny jest, u nas najczęściej malinowy/jeżynowy albo z jagód, nawet niekoniecznie ze śmietaną (to połączenie znam głównie od ulubionej cioci, całkiem pasuje :))
PS. Te maliny po przycięciu bardzo bardzo odbijają jak szalone (w przeciwieństwie do czerwonej porzeczki, mam nadzieję, że za rok odrośnie :)) :D
Nie dziwię się, że nie chce Ci się dygać na klatkę ;). Czerwonej porz. nigdy nie musiałam przycinać, czarną owszem - odrasta, choć może nie biegusiem. Maliny tak, na szczęście odbiły, ale zupełnie niepotrzebnie je aż tak mocno przycięłam...
OdpowiedzUsuń