Powiem szczerze: gdyby nie to, że ciekawi mnie niemal wszystko co w tytule ma słowa "kuchnia regionalna", raczej nie sięgnęłabym po tą książkę. Niby nie należy oceniać książki po okładce, ale wiadomo jak jest ;-) A tu grafik musiał wykonać naprawdę kawał roboty by wybrać chyba najbrzydsze z dostępnych zdjęć - kawał pasztetu z dekorem z pietruszki, klops z marchwią i niespecjalnej urody widelec.. Co dziwi tym bardziej, że w środku zdjęcia są naprawdę bardzo ładne. Naprawdę.
Na szczęście w czasie przeglądania książki na okładkę się nie patrzy, a na półce stoi grzbietem do publiczności :-) Po otwarciu jest natomiast tylko lepiej. I pod względem grafiki (dobre zdjęcia, ciekawe kolaże, czytelne, estetyczne czcionki, wygodny układ treści) i, co najważniejsze, pod względem merytorycznym.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to naprawdę przyzwoity podział na regiony (w porównaniu z konkurencyjną w pewnym sensie książką Hanny Szymanderskiej, o której może kiedyś też napiszę, a którą, z całym szacunkiem dla Autorki i sympatią dla osoby, która mi tę książkę podarowała, uważam za ekhem.. gniot - wręcz rewelacyjny). Przeczytamy więc o kuchniach Pomorza i Kujaw, Warmii i Mazur, Podlasia, Mazowsza i Kurpiów, Wielkopolski, Śląska, o kuchni galicyjskiej i podhalańskiej oraz o kuchni Kresów. Najbardziej lubię (dużo bardziej szczegółowy) podział z innej książki o tym samym tytule (autorstwa Mai Bartczak), biorąc jednak pod uwagę całe zagmatwanie polskiej geografii kulturowej - tu też jest naprawdę w porządku.
Druga rzecz, którą uważam za ogromny plus Polskiej kuchni regionalnej to fakt, iż, zgodnie zresztą z tytułem, autorzy (a właściwie autorki: Maja Bisikiewicz, Joanna Jakubik, Izabela Lenkiewicz, Gosia Molska i Paulina Zakrzewska) nie tylko podają przepisy na potrawy (tych jest sporo, ale nie zawrotnie dużo), ale omawiają też dość obszernie tradycje kulinarne, pokazują regionalne wyroby, opisują lokalną przyrodę i rozmaite regionalne uwarunkowania mające wpływ na lokalne kulinaria.
W rozdziale o kuchni Pomorza i Kujaw przeczytamy więc np. o wyraźnym podziale na kuchnię rybacko-chłopską (z opisaniem różnic między kuchnią Kociewia i Kaszub) oraz mieszczańską Gdańska, przeczytamy o tradycjach rybołóstwa na tych terenach, o wyraźnej obecności gęsiny w tradycji kulinarnej regionu, o lokalnych wyrobach mleczarskich (Słupski chłopczyk!) i piekarniczych, o uprawach kaszubskich truskawek i b. charakterystycznej dla regionu obecności licznych potraw z brukwi, o żurawinach, o kuchni gdańskiej, toruńskich piernikach, śliwkowym zagłębiu na Kujawach..
Fajne jest również to, że autorzy nie unikają podawania konkretnych adresów, gdzie można danych specjałów spróbować - w rozdziale poświęconym kuchni Warmii i Mazur są to zresztą miejsca, które sama polecałabym każdemu, kto chce zwiedzać region pod tym kątem - Ranczo Frontiera, Wzgórza Dylewskie, wędzarnia w Kabornie czy najstarszy polski młyn - Młynomag, czyli Grodzki Młyn z okolic Reszla.
Jeśli chodzi o potrawy to naprawdę rewelacyjne są instrukcje ze zdjęciami "krok po kroku" opisujące wykonanie najbardziej charakterystycznych dla regionów potraw: mazurskiej babki ziemniaczanej czy śląskich rolad albo lubelskich cebularzy oraz fotograficzne mini-reportaże z produkcji lokalnych smakołyków - marcińskich rogali, Majonezu Kętrzyńskiego, sękacza, Żubrówki czy oscypka.
Na tle innych książek o kuchniach regionalnych, tę wyróżnia również b.pozytywny moim zdaniem fakt, że autorzy nie pomijają w swoich kulinarnych wędrówkach również kuchni miejskich - przeczytamy więc o sztandarowych warszawskich ciastkach - wuzetce i zygmuntówce, o pańskiej skórce, o krakowskich kawiarniach, obwarzankach, preclach i bajglach, białostockiej buzie czy wspomnianych już wyżej toruńskich piernikach.
A propos buzy - autorki naprawdę sporo miejsca poświęcają wpływom innych kuchni na kuchnie polskich regionów - będzie więc o Macedończykach w Białymstoku, o akcentach litewskich na Mazurach (w bardzo fajnym skąd inąd zestawieniu różnych "pierogowych" dań tego regionu - szałtanosów, dzyndzałków i kołdunów), o wpływach niemieckich w kuchni Pomorza i Śląska, o tym, że Kraków to Austro-Węgry i rzecz jasna o ogromnym dziedzictwie kuchni żydowskiej.
Co jeszcze? Właściwie bardzo dużo - świetne rozdziały o charakterystycznych potrawach świątecznych, mnóstwo ciekawostek (nawet związanych z kulinariami dość luźno, np. w rozdziale o wuzetce znajdziemy ramkę z kilkoma słowami o budowie trasy W-Z, w rozdziale o serach owczych na Podhalu poczytamy również o wełnie..), wzmianki o związanych z kuchnią regionalizmach językowych (wiedzieliście, że na Sądecczyźnie brukiew to karpiele?) czy całe rozdziały poświęcone lokalnym uprawom i hodowlom (grójeckie jabłka, kaszubskie truskawki, pakosławskie szparagi - z informacją o niemieckim osadnictwie - nie dziwią więc szparagi, fasolka z orzełkiem z Sądecczyzny).
Wady? Ta firma wady znajdzie wszędzie ;) Ale na poważnie, najpoważniejszą wadą jest moim zdaniem ta nieszczęsna okładka, choć to oczywiście kwestia gustu, rzuciło mi się też w oczy kilka, w mojej opinii, błędów - nie widziałam np. w Krakowie precli o wielkości 4-8 cm (są?) a pleśń na bundzu uznałabym za powód do tego, by go nie jeść (a zdaniem autorek jest jego cechą charakterystyczną..), ale błędów, wydaje mi się, jest naprawdę maleńko. No i wolę mówić o polskich kuchniach regionalnych a nie o polskiej kuchni regionalnej - są to przecież odrębne, choć często przenikające się, mieszające kuchnie, ale to już właściwie czepianie się.
Najkrócej więc mówiąc - bardzo, ale to bardzo polecam. Celowo zresztą wybrałam tą właśnie książkę do pierwszej na blogu notki książkowej - koniecznie chciałam napisać o czymś naprawdę dobrym, lubię chwalić, a tu pochwały absolutnie się należą - chyba nie przesadzę jeśli powiem, że jest tonajlepsza z dostępnych obecnie książek o polskich kuchniach regionalnych :-) Jakiś czas temu mówiłam, że marzy mi się książka o polskiej kuchni zrobiona na wzór serii Culinaria Konnemana - ta książka to jest właśnie to :-)
Maja Bisikiewicz [i inni], Polska kuchnia regionalna. Wyroby regionalne, dania z różnych zakątków kraju, tradycje kulinarne, wydawnictwo Multico, Warszawa 2012.
Oj, mnie też ciekawi kuchnia regionalna. A propos wpływów - niedawno w Kuchni jak życie z Saksonii zaobserwiwałam wielkopolskie pyry z gzikiem :)
OdpowiedzUsuńMam ksiazke Szymanderskiej i do tej pory uwazalam ja za ciekawa, uwielbiam ja przegladac, ale ja sie bardziej na kuchni azjatyckiej znam niz na polskiej;-) Skoro zas piszesz, ze ta druga lepsza to bede musiala sie za nia rozejrzec. I wcale nie uwazam, zeby okladka byla jakos szczegolnie brzydka, no chyba brzydkiej okladki nie widzialas.
OdpowiedzUsuńMoże powinnam napisać "nie w moim guście" ;)
OdpowiedzUsuńThiessa, ja byłam z początku zachwycona książką Szymanderskiej (jeśli chodzi o stronę wizualną to jak dla mnie - pierwsza liga, rewelacja :)), ale jak zaczęłam się wczytywać.. Jak można Bieszczady i Podhale np wrzucić do jednego worka? Poza tym np. potrawy z marynowanymi kaparami czy sardelami w bida-kuchni jakiejś wschodniej wsi, rdzennie polsko-regionalny cheddar, no niee :D Szanuję P. Szymanderską za ogół jej dokonań, ale często mam wrażenie, że trochę z niej bajkopisarka.. Ale żeby nie było, że tak tylko jadę po tej książce, to słowniczek na końcu ma super :-)
A ja jak przeglądałam wspomnianą książkę Szymanderskiej to miałam wrażenie, że połowa zdjęć w książce umieszczona jest do góry nogami...
OdpowiedzUsuńA tę tutaj książkę już wiem, że chcę :)
Buziak Moniaz
Aż wzięłam tą książkę do ręki :D Rzeczywiście niektóre mogłyby być szczęśliwiej zorientowane :D Ale zdjęcia i tak mi się b. podobają, trochę mniej treść.. ;) Tą z recenzji Gosia naprawdę polecam bardzo, lepszej chyba nie ma :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam chęć kupić dobrą książkę o polskich kuchniach regionalnych, bo jeszcze takiej nie mam. Tu opisywaną chyba nawet widziałam niedawno na wystawie księgarni, ale wydała mi się nieatrakcyjna wizualnie i nie weszłam do księgarni, aby ją obejrzeć. Nadrobię to przy najbliższej okazji.
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu, zgadzam się, ona jest bardzo nieatrakcyjna wizualnie, mi się strasznie nie podoba ta okładka. Wnętrze miło rozczarowuje :-) Nie wiem czego konkretnie szukasz, ale tą bardzo polecam, na pewno warto przynajmniej przejrzeć, nie ma w niej tysiąca przepisów (jest sporo, ale raczej takich podstawowych i najbardziej charakterystycznych dla regionów - dla mnie to plus) ale jest mnóstwo treści, ciekawe zdjęcia, warto :-)
OdpowiedzUsuń